Project Pan Polska
Niedawno zostałam zainspirowana do przywrócenia pewnego projektu, który kiedyś był na moim blogu, ale umarł śmiercią naturalną. Mam wrażenie, że polska blogosfera wtedy jeszcze nie dostrzegła potencjału w “project make a dent”. Wyznam Wam, że moim noworocznym postanowieniem w tym roku było ograniczenie zakupów kosmetyków do makijażu. Generalnie dosyć mocno się tego trzymam, robię niewielkie wyjątki, ale wolałam o tym wcześniej nie wspominać na moim blogu. Moim marzeniem jest stworzenie “toaletki w kapsułce”, czyli mieć tylko takie kosmetyki do makijażu, których cały czas używam. W mojej toaletce nie ma już miejsca na przeciętne kosmetyki, które zabierają miejsce tym wyjątkowym, tym, które do tej pory trzymałam na specjalną okazję. A ja przecież od dawna mam szczególny dzień właśnie tu i teraz. Każdy dzień jest dobry na wyjątkowe kosmetyki. Dawno temu, jeszcze kiedy na blogach panowała swojskość zaczęłam “project make a dent”, czyli innymi słowy „project pan”. Wtedy moja akcja nie spotkała się ze zrozumieniem. Dziś ten projekt jest bardzo popularny za granicą, na naszym rodzimym podwórku jeszcze nie. Jeszcze, ale myślę, że wkrótce się to zmieni ponieważ Paulina, autorka bloga Cienistość założyła grupę na FB “Project Pan Polska” i tam wzajemnie motywujemy się do zużywania kolorówki.
Doskonałym sposobem na leczenie problemów skórnych jest mezoterapia igłowa Poznań, zabieg oferowany przez klinikę Stankowscy-Białach. Zadbaj o swoją cerę i raz na zawsze zapomnij o problemie! Mezoterapia igłowa bliny – zwalczamy je!
Co to jest Project Pan?
Wrócę do wyjaśnienia, co to jest Project Pan – to poniekąd styl życia, w którym zamiast rozglądać się za nowościami, staramy się skupić na tym, co już mamy w swojej kolekcji. Zamiast ciągle kupować nowe kosmetyki, a później wyrzucać prawie nietknięte, przeterminowane produkty, używamy i zużywamy, to, na co już wydałyśmy nasze zarobione pieniądze. Moje pieniądze przekładają się na czas (w którym musiałam je zarobić), a to skłania mnie do oszczędności i rezygnacji z niepotrzebnych wydatków. A dla Ciebie jest coś bardziej cenniejszego niż Twój czas? Project Pan uczy nas cierpliwości, pokazuje, ile tak naprawdę zajmuje dojście do denka w bronzerze czy różu. Dlatego totalnie bezsensowne jest moje chomikowanie kilku palet cieni, czy kilku różów, bo nie zdążę nawet ich użyć, zanim się zepsują. To nie jest tak, że cierpię z powodu posiadanej dużej ilości kosmetyków. Uwielbiam wszystkie, które mam. Ale jeszcze bardziej, niż kupienie nowego tuszu, ekscytuje mnie dotknięcie dna w podkładzie czy pudrze.
Twoje ciało potrzebuje odprężenia? Skorzystaj z zabiegów w ramach usług masaż Poznań i pozbądź się wszelkich dolegliwości! Specjalista Szymon Budnik, oferuje masaż sportowy, masaż relaksacyjny, masaż tkanek głębokich i wiele wiele innych. W przypadku różnego rodzaju kontuzji, przeciążeń lub nadwyrężeń, zachęcamy do skorzystania z zabiegów w ramach usług fizjoterapia Poznań.
Mój udział w wyzwaniu Project Pan
Skoro poświęciłam kiedyś swój czas i swoje pieniądze na zakup kolejnego kosmetyku do makijażu, to czy ten kosmetyk nie jest warty tego, aby go zużyć? Ile jest warte w takim razie jednorazowe użycie takiego nietkniętego kosmetyku? Project Pan to świadome i aktywne używanie wybranych kosmetyków do makijażu w ramach zaplanowanego wyzwania. W “projekcie pan” zawartych jest wiele wyzwań, dlatego warto mierzyć swoje siły na zamiary i wybrać takie, które dopasowane są do naszych potrzeb.
Moje postanowienia:
- Raz w tygodniu będę używać do makijażu tylko jednej palety cieni (#oneweekonepalette), którą wcześniej wybiorę z mojej kolekcji. Chcę z tej palety w ciągu tygodnia użyć jak najwięcej cieni, zamiast ograniczać się tylko do tych ulubionych. Dzięki temu pobudzę swoją kreatywność i być może odkryję swojego, nowego ulubieńca. Takie całościowe używanie palety przez co najmniej tydzień pomaga lepiej dostrzec wady i zalety tego kosmetyku. Taki zestaw będę publikować w każdy poniedziałek na moim Instagramie. W InstaStory będę dodawać najnowsze #makeupoftheday z użyciem wcześniej wspomnianej palety.
- Raz na kwartał będę wybierać minimum 5 produktów do makijażu, które chcę zużyć lub minimum dotknąć dna (czyli #hitpan) Obecnie na zdjęciu widzicie 5 produktów, które chcę zużyć do jesieni (#finishfivebyfall). Tym razem poszłam na łatwiznę i sięgnęłam po te kosmetyki, które są już na wykończeniu, albo niedługo pojawi się w nich denko. Ale muszę przyznać, że na początku będzie bardzo ciężko się zmusić do używania prawie dzień po dniu tych samych kosmetyków, więc na początek chciałabym mieć z górki, dlatego w ten sposób chcę się zmotywować do ciężkiej pracy.
- Raz w miesiącu postaram się informować na blogu o moich postępach. Będę pokazywać nie tylko zdjęcia, ale będę chciała opisać emocje związane z aktywnym używaniem kosmetyków do makijażu. Myślę, że w trakcie trwania tego wyzwania pojawi się wiele przemyśleń na temat rosnącego konsumpcjonizmu.
- Nie kupię nowego kosmetyku do makijażu zanim nie zużyję kilku zaległych kosmetyków.
Moje finish five by fall:
- Eveline Art Scenic korektor w płynie 2 w 1 kryjąco – rozświetlający. Nie bardzo wiem ile go jest, więc nie wiem czy czasem przez przypadek nie porywam motyki na słońce. Korektor całkiem nieźle się nosi, ale mam go już długo i chętnie przekonam się, jakie to uczucie jest, skończyć korektor, zanim się zeschnie.
- Mac Studio Careblend Pressed Powder Light Plus– pamiętam do tej pory, jakie wypieki miałam na twarzy, gdy otrzymałam te dwa kosmetyki z MAC’a przywiezione przez męża prosto ze Stanów. Ten puder jest prawie tak stary, jak moja córka. I wstyd mi, że jeszcze go nie skończyłam. Że pozwoliłam na oszczędzanie go na te „najważniejsze chwile”, a potem czułam już tylko oddech „bo się zepsuje, lepiej zużyj”.
- Mac Pro Longwear Blush Rosy Outlook – najlepszy kolor różu jaki mam, mega trwały, jest wstanie wytrzymać cały dzień, o ile jest na trwałym podkładzie. Mimo to znowu pozwoliłam sobie na trzymanie skarbu w czeluściach toaletki, żeby czasem się nie skończył.
- Podkład Rimmel Match Perfection 103 True Ivory – Nie ma to jak prawie skończyć podkład i porzucić go. Całkiem niezły produkt, ale gdy teraz do niego wracam nie robi już takiego efektu wow, jak za pierwszym razem, gdy stosowałam go jesienią. Tutaj sama chcę się przekonać, że potrafię skończyć to co zaczęłam. (Zaznaczyłam czarnym markerem ilość produktu w butelce).
- Baza Pod Cienie Urban Decay Eyeshadow Primer Potion – to jest ten produkt, który znajdzie się w mojej idealnej “toaletce w kapsułce”. Baza, która nigdy mnie nie zawiodła. Jest już bliska końcu, z którym jest identycznie jak z kończącą się pastą do zębów – sama końcówka wystarcza na milion użyć
Muszę przyznać, że jestem znudzona gonitwą za nowościami jaka panuje wśród polskiej blogosfery urodowej czy wśród youtuberów. Zawsze starałam się w miarę racjonalnie podchodzić do zakupów i nie ulegać licznym pokusom świata marketingowców. Doceniam to, co mam, staram się być świadomym konsumentem, odpornym na marketingowe sztuczki. Jednak zastrzegam sobie prawo do bycia tylko człowiekiem, do zmiany zdania. Chcę czerpać radość z tego wyzwania, chcę być zainspirowana do malowania się, zamiast być niewolnikiem szeroko pojętego minimalizmu kosmetycznego, do którego mi bardzo daleko. Bynajmniej nie chcę wyrzucać kosmetyków, tak aby zmieścić się w idealnych ramach posiadanych rzeczy.