Uncategorized

30 prawd, o których warto wiedzieć przed 30-stką / cz. I

30 lekcji, które musiałam odrobić w swoim życiu. 30 uniwersalnych prawd, do których doszłam na własnych błędach. To jest to czego nauczyłam się w ciągu moich 30 lat. Dla Ciebie mogą być błahostką, mogą się nie sprawdzić. Spisałam je dla siebie, aby o nich pamiętać, aby było mi łatwiej w przyszłości. Dość emocjonalny post, jest coś, czego jeszcze nie zdradziłam na swoim blogu. Ciekawych zapraszam na pierwszą część urodzinowego postu.


1. Pracuj nad sobą. Nikt nie jest idealny i nigdy nie będzie. Jeśli są jakieś cechy u innych osób, które nam się podobają, to pracujmy nad tym, aby też to były nasze cechy. Jest wiele spraw, które chciałabym sama w sobie poprawić, aby mi samej z sobą było dobrze. Kilka lat temu spisałam na kartce wady, które mnie w sobie irytują… i zapomniałam o niej, czyli totalnie nie pracowałam nad tymi wadami. Po kilku latach, w ramach odgracania, natrafiłam na tą kartkę. Nie wiecie jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że kilka z tych wad nie ma już racji bytu. Warto uświadamiać sobie swoje wady i pomyśleć, jak można byłoby się ich pozbyć, albo zaakceptować. Czasem można się ich pozbyć nieświadomie i bez wysiłku.
2. Nie zmieniaj nikogo na siłę. Warto pogodzić się, że inni ludzie też mają wady. Owszem, są rzeczy, które cholernie irytują, ale pamiętajmy, że to irytuje nas, a nie tą drugą osobę. Warto spokojnie komuś zwrócić uwagę, obgadać problem, niż na siłę komuś wmawiać, że ma się zmienić. Tym bardziej, że ta druga osoba nawet jak będzie chciała się zmienić to ta zmiana nie nastąpi od razu. Na początku związku z moim mężem strasznie się kłóciliśmy, o wszystko. I gdyby nie fakt, że mojemu mężowi nadal na mnie zależało, ja pewnie bym już odpuściła. Zupełnie niepotrzebnie, bo w końcu uświadomiłam sobie, co tak naprawdę istotne jest w naszym związku, i to co mnie denerwuje to błahostki, które, albo można zmienić, albo zaakceptować.
3. Pieniądze szczęścia nie dają. Przez całe życie studenckie byłam przekonana, że do szczęścia brakuje mi tylko pieniędzy i, że regularna wypłata odmieni moje życie. To co dałoby mi największe szczęście w życiu nie można kupić… A reszta jest totalnie zbyteczna i nie wpływa na to kim jestem. Nie muszę mieć wszystkiego, by być szczęśliwą.

4. Nie przejmuj się tym na co nie masz wpływu. Kiedyś przejmowałam się naprawdę byle pierdołą, i to tak do przesady. Zamiast brać się w garść, lamentowałam jak starsza pani na gorzkich żalach. I dopiero po czasie uświadomiłam sobie, że szkoda na to czasu! Jeśli zawaliłam egzamin, wynik badania okaże się zły, będę się tym przejmować wtedy. Teraz nie ma sensu przejmować się tym bo i tak nie zmienię ani wyniku, ani czasu. 
5. Nigdy nie mów nigdy. Ile razy zdarzyło Ci się powiedzieć: „Nigdy w życiu!” a ile razy i tak pewnie daną rzecz zrobiłeś. Mnie naprawdę sporo! Z pokorą przyjmuję tezy, że jeszcze zmienię zdanie lub do czegoś się przekonam – pewnie tak. Nie warto zawsze upierać się przy swoim, życie zmienia poglądy i zmienia perspektywę z której patrzy się na sytuację.
6. Nie jesteś jak zupa pomidorowa – nie wszyscy muszą Cię lubić. Zrozumienie tego faktu zajęło mi dosyć dużo czasu. Dopiero w pierwszej „poważnej” pracy zrozumiałam, że nie ze wszystkimi muszę się dogadywać i nie wszyscy muszą mnie lubić. Przecież ja też wszystkich nie lubię. To dosyć prozaiczna lekcja, ale pozwala zaoszczędzić sobie niepotrzebną spinę i darować sobie jakieś toksyczne relacje, nawet te tylko pracownicze. Nigdy nie zaspokoisz oczekiwań wszystkich otaczających Cię osób, zawsze znajdzie się ktoś, komu nie podoba się jak wyglądasz, jak mówisz, czy w jaki sposób się śmiejesz.

7. Zrób to natychmiast, jeśli lubisz to robić. Mój mąż żeby zagrać na PS zrobi wszystko 😉 czyli zabierze się do swoich obowiązków domowych raz dwa, czasem mam wrażenie, że po łebkach (ale nie o tym chciałam pisać ;)), i jak najszybciej zasiada przed telewizorem, by zrobić sobie chociaż „rundkę”. Ja mam zupełnie odwrotnie, już nie wspomnę o tym ile czasu w międzyczasie zmarnuję. To dla mnie dosyć cenna lekcja, ale dopiero w życie wcielam od niedawna. Staram się mniej marnować czasu, a więcej wykorzystywać go na to co lubię. Już nie muszę mieć idealnego porządku, by zasiąść do bloga, czy porządek w kuchni zanim zacznę czytać książkę. Idealny moment nie istnieje. 
8. Doceniaj chwile. Myślę, że nie raz słyszałaś motto „w życiu piękne są tylko chwile”. Łap je, zapamiętuj, uwieczniaj. Te najpiękniejsze przeważnie są za darmo i dają mnóstwo szczęścia i satysfakcji. Jeśli często łapią Cię doły, zapisuj każdego dnia, co fajnego dokonałaś tego dnia, za co jesteś wdzięczna, później w ciężkich momentach wracaj do tego dziennika i od razu z innej perspektywy zerkniesz na problem.

9. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Robienie czegoś źle jest co najmniej dziesięć razy bardziej produktywne niż nierobienie niczego. Czasami dzień przelatuje mi przez palce i zastanawiam się co takiego konstruktywnego dzisiaj zrobiłam. Częstą wymówką przed zrobieniem czegoś blokuje mnie fakt, że nie potrafię tego zrobić. Otóż zaczynam pracować nad tym i na przykład robię zdjęcia na bloga choć nie są doskonałe. Po czasie widzę co mogłabym poprawić, ale wrzucam takie jakie mam, następne będzie lepsze. 

10. Doceń to co w życiu najważniejsze. W grudniu 2014 moje życie wywróciło się do góry nogami. Okazało się, że moja córka cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną, chorobę, która zabrała jej wszystko… Wszystkie marzenia i wszystkie plany musiały się w ciągu jednego dnia zmienić. Wtedy dopiero dotarło do mnie, że jest jeszcze sporo rzeczy i ludzi, których mogę stracić, więc warto ich doceniać, że są, że się starają i cały czas wspierają. Doceniam, że jestem zdrowa i mogę opiekować się córką, najlepiej jak potrafię. Doceniam, że mam dach nad głową i mam co do garnka włożyć. Nie wszystko jest dane raz na zawsze i nie zawsze jesteśmy panami swojego losu.




11. Zawsze może być gorzej. Zaraz po diagnozie córki pocieszałam się właśnie tym, że mogło być gorzej i że może być gorzej. To paradoksalnie mocno utwierdziło mnie jak ważne docenianie jest chwil, tego co jest tu i teraz. Warto sięgać po to co jest wyżej, ale zawsze trzeba mieć świadomość tego, że można spaść i trzeba będzie wspinać się na nowo. 
12. Dbaj o znajomych / przyjaciół. Tutaj polecam bardzo wartościowy tekst Ani z bloga damyrady o tym jak dbać o przyjaźń.

13. Nie oceniaj innych. Nie lubię być oceniana przez pryzmat jednej zaistniałej sytuacji, dlatego staram się też nie oceniać innych. Dlaczego? Dlatego, że widzę ten wzrok na sobie kiedy idę z wózkiem, a w nim ponad czteroletnia dziewczynka, widzę ten wzrok, gdy ponad czteroletnia dziewczynka trzyma ręce w buzi a matka nie reaguje… Nie znasz mnie przechodniu, nie znasz mojej córki – nie oceniaj. Ja też nie oceniam, właśnie dlatego.

14. Kupuj sobie czas. Tego wciąż uczy mnie mój mąż. Czasem warto za coś dać więcej pieniędzy i zaoszczędzić sobie czasu na poszukiwaniach tańszego produktu. Jeśli nad czymś musisz spędzić sporo czasu, lepiej za tą usługę zapłacić, na przykład za sprzątanie przedświąteczne. Mój mąż ciągle mi powtarza, że mój czas kosztuje 😉

15. Nie jesteś gorszą matką. Nie wiem czy tą lekcję odrobię do końca. Jeszcze przed diagnozą córki, za wolny rozwój córki obwiniałam siebie. Że za mało się staram, że za mało czasu spędzam z córką, że wróciłam do pracy, a Mati poszła do żłobka. Po diagnozie ciężko mi było przywyknąć do określenia „matka dziecka niepełnosprawnego”. Czuję się gorsza, bo moje macierzyństwo odbiega od tego typowego…

Wkrótce zapraszam na kolejną część, jeśli jesteś ciekawa, czego jeszcze może nauczyć Cię życie przed 30-stką. Tymczasem idę świętować.